Archiwum:
Czy może być jeszcze gorzej?
(zablokowane konto Urzędu Miejskiego w Gniewkowie)
Przyglądając się sytuacji gospodarczej Gminy Gniewkowo za czasów rządów Burmistrza Roszaka i grupy bezkrytycznych radnych względem tego, co czyni, można niestety stwierdzić, że gospodarczo zjeżdżamy nawet nie „po równi pochyłej”, ale „ na łeb na szyję”. Jak wiadomo, gmina Gniewkowo za rządów Pana Roszaka zasłynęła już tym, że została opisana, jako jedna z najbardziej zadłużonych w Polsce. Następnie dowiadywaliśmy się o takich patologiach gospodarczych, jak choćby coraz większe zadłużanie samorządu. Pomysł rządzących na rozwój gminy był i jest jeden – zaciągać kredyty i spłacać je kolejnymi kredytami. W konsekwencji doprowadziło to do takiego stanu zadłużenia, że konieczna stała się emisja obligacji, których ostateczny wykup przypadać będzie na 2025 r.! Teraz dochodzą do nas kolejne, smutne informacje, o tym, że zostało zablokowane konto Urzędu Miejskiego w Gniewkowie. Czy przypadkiem, tym razem nie mamy już do czynienia ze złamaniem dyscypliny finansów publicznych? Czy znów dowiemy się od Burmistrza, że „nic się nie stało”, a my powinniśmy się cieszyć, bo mamy przecież “rozwojowy budżet”?
Pan Burmistrz jednak, wraz z częścią jego tzw. koalicji, zdaje się nie przejmować takimi “drobiazgami” i konsekwentnie wymyśla tematy zastępcze np. basen w parku, amfiteatr na 1200 miejsc, baszta na rynku, „Góra Czarownic” itd. Ciekawi nas, czy kiedykolwiek będzie w stanie przyznać się do swoich błędów w kreowaniu polityki lokalnej. Błędów, które doprowadziły już nawet do zablokowania środków na koncie. A może już zawsze będzie tylko obwiniał innych, przypisując sobie wyłącznie sukcesy.
Adam Straszyński,
Krzysztof Rolirad,
Mariusz Dłoniak
------------------------------------------------
Nowe projekty oraz akcje społeczne:
1. Zawsze chciałem namówić mieszkańców naszej Gminy do działań, które będą miały na względzie pomoc osobom, które żyją najbliżej osoby pomagającej. Nieraz wydawało mi się, że łatwiej jest nam pomagać osobom, które mieszkają „na końcu świata”, niż swojemu sąsiadowi, który jest w potrzebie. Pamiętam słowa kiedyś zasłyszane, które brzmiały mniej więcej następująco: „jeżeli każdy człowiek, by był wyczulony na problemy życiowe środowiska w którym żyje, to świat by był o wiele lepszy”. I stąd właśnie pomysł na projekt o nazwie „Po sąsiedzku”.
Moim ulubionym sposobem działania społecznego, jest działanie nieformalne, oparte na wolontariacie. Niedawno zrezygnowałem z prezesury w Towarzystwie Miłośników Gniewkowa i Ziemi Gniewkowskiej. Dlatego teraz jestem „wolny” od tytułów i dokumentów. Chcę jednak nadal udzielać się społecznie. Od młodych lat byłem wolontariuszem, m. in. w „Caritasie” w Toruniu i w Domu Dziecka w Gniewkowie. Zdobyłem kilka zawodów, m. in. mam specjalizację z niepełnosprawności i rehabilitacji. Pracuję i pracowałem w takich zawodach społecznych, jak urzędnik do spraw socjalnych, pracownik socjalny, czy asystent rodziny. W tym miejscu warto zaznaczyć, że byłem pierwszym asystentem rodziny pracującym w M-GOPS w Gniewkowie.
Z wyżej wymienionych powodów chcę ogłosić powstanie nieformalnego projektu pod tytułem „tu Mieszkańcy Gniewkowa i Ziemi Gniewkowskiej”.
Mamy już swoją stronę internetową WWW.tmgizg.pl.tl
Jest ona przeznaczona dla każdego mieszkańca gminy Gniewkowo. Dlatego, jeżeli ktoś jest zainteresowany publikowaniem na naszej stronie, to proszę o kontakt i przesyłanie artykułów i informacji na adres internetowytmgizg@wp.pl .
Utworzyłem także „logo” tego projektu. Można je zobaczyć także na naszej stronie internetowej.
Teraz czas na pierwszy projekt społeczny. Jest on zatytułowany „Po sąsiedzku”.
Celem jest ukazanie, że każdy człowiek ma swoją godność i nie powinno być ludzi zepchniętych na „margines społeczny”.
Dlatego do projektu „Po sąsiedzku” będziemy starali się z jednej strony zapraszać osoby niepełnosprawne, a z drugiej strony osoby które popadły w kłopoty życiowe np. z powodu bezrobocia, alkoholu czy długów.
Materia tego projektu jest bardzo delikatna, dlatego będzie to wymagało od nas wielkiej uwagi, aby nikogo nie urazić. Z tego powodu między innymi nie można tego projektu prowadzić „w blasku fleszy”.
Zaprosiłem do tego projektu przedstawicieli Ruchu Społecznego SINGniewkowo, którego jestem współzałożycielem, na czele z panem Adamem Straszyńskim. W dalszym okresie chcę zaprosić innych przedstawicieli, np. z Towarzystwa Miłośników Gniewkowa, ale dopiero, gdy „ukonstytuują” się władze tego Towarzystwa.
Moim celem jest to, aby ten projekt odbywał się „ponad podziałami”. Dlatego otwieramy nasze „drzwi” dla każdego mieszkańca naszej gminy. Zapraszamy także organizacje pozarządowe i sołtysów.
Pierwszą częścią projektu jest zebranie maskotek i bajeczek dla dzieci, z okazji „Dnia Pluszowego Misia”. Szczegóły już niebawem na stronach internetowych WWW.tmgizg.pl.tl oraz WWW.singniewkowo.pl. Z góry informuję, że nie interesują nas lalki typu „Barbie” oraz typu „Monster”. Chodzi nam jedynie o prawdziwe „przytulaki”.
Jeżeli ktoś z mieszkańców gminy ma jakieś kłopoty życiowe, które będą w jakiś sposób związane z wyżej wymienionym projektem, to prosimy o kontakt internetowy na adres tmgizg@wp.pl i adam.straszynski@wp.pl oraz telefoniczny 606-116-983 (Krzysztof Rolirad) i 693 991 099 (Adam Straszyński).
Już teraz staramy się pomagać osobom, które do nas się zgłaszają. Jeżeli sami nie mamy wystarczającej wiedzy, to staramy się kontaktować z osobami bardziej kompetentnymi od nas. A problemy bywają przeróżne.
Nie obiecujemy, że wszystkim będziemy w stanie udzielić pomocy. Zawsze jednak warto podejmować próby wyjścia z trudności życiowych. Kto lepiej zna problemy człowieka, jak nie osoby najbliższe? Dlatego pomagajmy… „Po sąsiedzku”.
Z poważaniem Krzysztof Rolirad
2. Pismo, które zostało przekazane do biura Rady Miejskiej w Gniewkowie w październiku tego roku:
Przewodniczący Rady Miejskiej
w Gniewkowie
pan Janusz Kozłowski.
Zwracam się z uprzejmą prośbą do Pana Przewodniczącego Rady Miasta i Gminy Gniewkowo oraz wszystkich państwa Radnych o to, aby zmienić godzinę comiesięcznej sesji Rady Miejskiej.
Środek tygodnia (środa) o godzinie 12.00, jest bardzo niekorzystnym terminem dla wielu mieszkańców gminy Gniewkowo.
Nie powinniście Państwo zapomnieć, że sesje Rady Miejskiej są otwarte dla Mieszkańców naszej gminy. Wręcz Państwu Radnym powinno zależeć na tym, aby Mieszkańcy mogli uczestniczyć w sesjach Rady Miejskiej. Radni powinni wychodzić naprzeciw oczekiwaniu Mieszkańców, gdyż przez nich są powołani.
Wszystkim osobom udzielającym się publicznie w naszej gminie, powinno zależeć na budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
Proszę pana Przewodniczącego i wszystkich Radnych, nie jako przedstawiciel kilku organizacji działających na terenie naszej gminy, lecz jako jeden z wielu mieszkańców społeczności lokalnej.
Także namawiam do zastanowienia się nad kampanią promocyjną, która by zachęcała mieszkańców do przychodzenia na sesje Rady Miejskiej. Czym więcej będzie osób zainteresowanych udziałem w sesji Rady Miejskiej, tym będzie mniej możliwości manipulowania opinią publiczną. A niestety do takich manipulacji informacyjnej dochodzi bardzo często.
Bardzo proszę o przedstawienie mojego stanowiska na najbliższej Radzie Miejskiej, gdyż z powodu terminu, w jakim się ona odbywa, nie mogę uczestniczyć osobiście. Także będę wdzięczny za odpowiedź pisemną pana Przewodniczącego, skierowaną na mój adres domowy.
Z poważaniem.
Krzysztof Rolirad – mieszkaniec Gniewkowa
3. Inicjatywa Ruchu Społecznego SINGniewkowo:
Ruch Społeczny SIN Gniewkowo zaprasza wszystkich mieszkańców do wspólnego działania na rzecz wprowadzenia w naszej gminie obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej. To proste narzędzie, ale mogące przynieść niezwykle istotną zmianę dla naszej lokalnej społeczności.
Inicjatywa uchwałodawcza mieszkańców to (usankcjonowane prawnie) proponowanie przez obywateli rozwiązań dotyczących prawa miejscowego. Jest to mechanizm pozwalający zainteresowanym grupom opracowywać projekty uchwał i przedkładać je radzie miejskiej. Może ona odnosić się do większości obszarów funkcjonowania gminy: strategicznych (np. wieloletnich inwestycji lub kierunków rozwoju całego obszaru), ale i szczegółowych (np. gospodarowania odpadami, funkcjonowania szkół, zmiany nazw ulic czy honorowego obywatelstwa miejscowości). Inicjatywa ułatwia pracę samym radnym, którzy dostają od mieszkańców gotowe lub prawie gotowe projekty uchwał. Nie wywołuje konfliktów, a wręcz często im zapobiega. W wielu gminach inicjatywa uchwałodawcza mieszkańców już funkcjonuje i przynosi wszystkim konkretne korzyści. Jest niezwykle pożytecznym narzędziem. Pozwala mieszkańcom tak kształtować prawo lokalne, by odpowiadało potrzebom poszczególnych grup, m.in. rodziców, rolników czy przedsiębiorców.
Aby inicjatywa uchwałodawcza mieszkańców zaczęła funkcjonować i u nas, rada miejska musi wpisać taką możliwość do statutu gminy. Właśnie o to będziemy prosić w petycji, którą skierujemy do rady miejskiej w miesiącu listopadzie b.r.
Mój pierwszy raz...
Jak Państwu wiadomo, wystosowałem list do przewodniczącego Rady Miasta i Gminy w Gniewkowie pana Janusza Kozłowskiego. Celem listu była prośba do pana Przewodniczącego i wszystkich Radnych, aby zastanowić się nad zmianą terminu Rady Miejskiej ze środy (godz. 12), na bardziej „przyjazny” dla mieszkańców naszej gminy. Nie ma się co oszukiwać, że godzina 12.00 może być dobrym terminem tylko dla nielicznych mieszkańców.
Tak się jednak złożyło, że termin ostatniej Rady Miejskiej z niewiadomego mi powodu, został przełożony wyjątkowo na wtorek na godzinę 15.00. Spóźniłem się, ale w końcu pierwszy raz mogłem brać udział w sesji.
Moja refleksja na temat tego co się tam działo, jest bardzo przygnębiająca. Miałem takie odczucie, jakby robiono wszystko co możliwe, aby zniechęcić mieszkańców do uczestniczenia w Radach Miasta i Gminy Gniewkowo.
A więc po kolei:
1. Mieszkańcy gminy mieli wytypowane krzesełka w jednym rogu Sali. Krzesła były tak poustawiane, że nawet nóg nie szło odpowiednio zgiąć. Jak ktoś z mieszkańców chciał skorzystać z wody mineralnej, to musiał przeciskać się między krzesełkami i to w taki sposób, że osoby mijane ryzykowały bezpieczeństwo swoich palców u nóg. Naprawdę zdaję sobie sprawę, że Radni muszą siedzieć wygodniej, gdyż na stole mają dokumenty. To jednak, jak usytuowane są miejsca dla przybyłych mieszkańców, było delikatnie mówiąc poniżające.
2. Niech Państwo zgadną, czym się większość przybyłych zajmowała? Odpowiedź brzmi: rozmowami prywatnymi w małych grupkach. Powiem szczerze, że z jednej strony to mnie bardzo smuciło, gdyż nic nie słyszałem, jednak z drugiej strony po ludzku rozumiałem tych „zawodowych” uczestników Rady (np. panie Dyrektorki szkół), które w takich warunkach, jak ja ten jeden raz, muszą siedzieć wielokrotnie na Radach Miejskich.
3. Co jeszcze ciekawsze, nie wszyscy, którzy zabierali głos przy stole głównym, używali mikrofonu.
4. W pewien sposób było mi żal, przewodniczącego Stefańskiego, który był wytypowany do czytania długiej uchwały w sprawie zagospodarowania przestrzennego. Przewodniczący więc sobie czytał, część osób prowadziła swoje grupowe rozmowy, a część z całych sił próbowała zrozumieć sens tego czytania przewodniczącego Stefańskiego. Jeszcze jedna ciekawostka. Nie mogę pojąć czemu ta cała uchwała była czytana (może jest taki obowiązek), kiedy załączniki do tej uchwały nie były już czytane.
5. W pewnym momencie prawie wszyscy „zawodowi” uczestnicy Rady Miejskiej sobie poszli. Wyszła także pani dyrektor M-GOKSiR w Gniewkowie. I właśnie, kiedy prawie już nikogo nie było, przyszedł czas na pytania mieszkańców:
- dużo było pytań dotyczących stanu dróg i ustawy śmieciowej. Z wypowiedzi pana burmistrza Roszaka mogłem wywnioskować ogólne zadowolenie z tego, jak ustawa śmieciowa działa na terenie naszej gminy,
- swoje stanowisko przedstawił także zwolniony z Ośrodka Kultury, pan Sławomir Bożko. Naczytał się pan Sławek niemało, chcąc uczciwie przedstawić swoją sytuację. Pan Przewodniczący Kozłowski miał zdecydowanie mniej do powiedzenia na ten temat. Stwierdził właściwie tylko, że Rada Miejska nie będzie wchodziła w sprawy między pracownikiem a pracodawcą. Oczywiście działo się to przy nieobecności już pani Dyrektor M-GOKSiR w Gniewkowie. A szkoda,
- na koniec ja postanowiłem zabrać głos. Poruszyłem dwie kwestie. Pierwsza dotyczyła mojego listu, który wystosowałem do pana przewodniczącego Janusza Kozłowskiego. Otrzymałem zapewnienie, że odpowiedź otrzymam pisemnie.
Druga kwestia dotyczyła sytuacji w Ośrodku Kultury. Pytałem się pana Burmistrza i Radnych, czy nie chcą się przyjrzeć sytuacji w tej jednostce? Moim zdaniem powinna niepokoić ilość zwolnień lekarskich i zwolnionych pracowników w ostatnim czasie. Także po raz kolejny podniosłem sprawę kradzieży pamiątek historycznych, przekazanych przez mieszkańców naszej gminy. Do mnie dochodzą informacje, że to były cenne pamiątki, a niestety zostały „wyrzucone” do budynku na terenie dawnego basenu przy ulicy Parkowej. Stamtąd właśnie zostały skradzione. Z tego co wiem jest to budynek używany przez Ośrodek Kultury. Dlatego nie rozumiem czemu nikt nie ponosi odpowiedzialności za to co się stało, a co gorsze nikt nie przeprosił dotąd tych mieszkańców, którzy ofiarowali swoje cenne pamiątki. Na moje drugie pytanie wspólnie odpowiadali pan przewodniczący Kozłowski oraz pan burmistrz Roszak. Pan Kozłowski ponownie stwierdził, że Rada Miejska nie będzie się wtrącała między pracownika a pracodawcę. Pan Roszak na temat pamiątek historycznych powiedział, że nie będzie się wypowiadać. Podkreślił także, że tym bardziej nie będzie się wypowiadać, gdyż nie ma już z nami… pani Dyrektor Ośrodka Kultury. Oczywiście podziękowałem za odpowiedź i tak właśnie wyglądał… mój pierwszy raz.
Szanowni Państwo, jak można zauważyć powyżej, cały czas narzekałem na to, co działo się na Radzie Miejskiej. W jakiś sposób zniechęcałem mimo, że miałem zachęcać Mieszkańców do uczestniczenia w posiedzeniach Rady. Dlatego kilka słów zachęty. W trakcie posiedzenia Rady Miejskiej można było np. posłuchać o możliwości zjadania psów bezpańskich. Także można było przekonać się, że pani radna Borowska nie zawsze głosuje przeciwko panu burmistrzowi Roszakowi, jak to „głoszą” niektórzy lokalni „celebryci”, którzy chcą ukazać, że nie można z Nią współpracować.
Pozdrawiam serdecznie.
Krzysztof Rolirad
Na zdjęciu: współzałożyciele Ruchu Społecznego SINGniewkowo.
Od lewej: p. Adam Straszynski, p. Agnieszka Szafrańska, p. Krzysztof Rolirad
zdjęcie: nadesłane
----------------------------------------
Zgodnie z zapowiedzią przedstawiam Państwu subiektywną relację z pierwszego spotkania Ruchu Społecznego SINGniewkowo z Mieszkańcami Gniewkowa. Będę to robić „z głowy”, dlatego bardzo proszę o ewentualne uwagi, jeżeli pojawią się nieścisłości w mojej wypowiedzi.
Z tego co zauważyłem ciekawi Państwa to, ile osób przyszło na spotkanie z nami. Dla mnie zawsze ważniejsza jest jakość, a nie ilość. Wychodząc jednak ku zapotrzebowaniu informacyjnemu niektórych osób, podaję że to było około 30 osób (nie podaję dokładnie, gdyż aż tak nie skupiłem się na liczeniu osób, a np. pani z małym dzieckiem musiała wyjść wcześniej, podobnie jak pan, który reprezentował głos inwestorów).
Ktoś w jednej z opinii powyższych zastanawia się, czy cały czas narzekaliśmy. Odpowiadam, że nie. Choć nie ukrywam, że to nie było wesołe spotkanie, gdyż wśród nas pewnie około 2/3 osób zostało skrzywdzonych (lub jak pan burmistrz Roszak woli „uciemiężonych”) przez dzisiejsze władze gminne.
Dla mnie czymś bardzo pozytywnym tego spotkania było to, że oprócz tych osób pokrzywdzonych pojawiły się także osoby, których burmistrz Roszak dotąd nie skrzywdził (ja do nich należę), jednak już dłużej nie mogą oni patrzeć na rujnowanie gospodarcze i społeczne naszej gminy.
Dla mnie (i nie tylko) czymś bardzo istotnym, było ukazanie, że naszym celem jest polepszenie sytuacji życiowej mieszkańców naszej gminy, a odsunięcie burmistrza Roszaka ze stanowiska, jest tylko jednym z koniecznych kroków w tym kierunku. Mamy jeszcze rok do wyborów i wcale nie uważam, że to jest łatwe zadanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że te osoby, które teraz mają dobre płace i stanowiska (a pracują pod panem Roszakiem), będą głosować na burmistrza Roszaka. Bardzo trudno będzie przekonać do głosowania także tą grupę zniechęconych do polityki, która myśli według hasła, że „koryto zostaje to samo, tylko świnie się przy nim zmieniają” (przepraszam za stwierdzenie, lecz dokładnie tak to wygląda).
Ja jestem jednak optymistycznie nastawiony do tego działania, gdyż pamiętam początki mojej działalności przy panu Roszaku (kiedy jeszcze nie był Burmistrzem). O tych 30 osobach mogliśmy wtedy tylko pomarzyć. A musimy pamiętać, że burmistrz Maza nie niszczył społecznie i medialnie swoich przeciwników, tak jak robi to dzisiejszy Burmistrz. To jest tylko moje zdanie, lecz rozumiem, że niektóre osoby nie chcą ryzykować przyjścia na spotkanie z nami, gdyż mogą ich spotkać nieprzyjemności.
Co do programu wyborczego, to szczegóły będziecie mogli Państwo poznawać przez cały najbliższy rok. Po spotkaniu mogę jednak powiedzieć, że najważniejsze będą jednak sprawy gospodarcze, w tym między innymi
wyciągnięcie naszej gminy z długów jakie zafundowały nam dzisiejsze władze. Co ciekawe dopiero na spotkaniu uświadomiłem sobie jedną ważną sprawę. Ja dotąd zawsze winiłem za nasze długi tylko pana burmistrza Roszaka. Dopiero wypowiadający się na spotkaniu uświadomili mi jedną oczywistość, z której („ja głupi”) nie zdawałem sobie sprawy. A mianowicie: przecież to część naszych Radnych głosuje za zadłużaniem naszej gminy. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, gdyż wielu z nich cenię, także jako ludzi.
Nie jestem w stanie zrozumieć, że dług można spłacać następną pożyczką, potem następną, potem kiedy już ciężko o pożyczki to obligacjami. Tylko odsetki oczywiście rosną. A wcześniej lub później będziemy my mieszkańcy musieli to spłacić.
Moim zdaniem burmistrzowi Roszakowi zależy, żeby to było jak najpóźniej, gdyż jeszcze przez wiele miesięcy (a może i lat) będzie mógł odbierać dużą wypłatę. Może znowu dostanie podwyżkę, mimo że nasza lokalna gospodarka się nie rozwija a bezrobocie „kwitnie”.
Przecież to patologia gospodarcza.
Dlatego SINGniewkowo zamiast zajmować się takimi bzdurami jak „Góra czarownic”, chce postawić na zaangażowanie się w rozwój gospodarki lokalnej. Kto nie był na spotkaniu, niech żałuje, że nie mógł wysłuchać relacji nieznanego mi mężczyzny, który ukazał jak przedstawiciele naszej lokalnej władzy, podeszli do możliwości stworzenia przez niego nowych miejsc pracy.
Szanowni Państwo, muszę jednak wrócić dzisiaj jeszcze do pracy. Dlatego namawiam Państwa do czytania biuletynu i strony internetowej Ruchu Społecznego SINGniewkowo oraz stronyWWW.tmgizg.pl.tl
Tam z czasem będziecie mogli zapoznać się z konkretami związanymi z naszym pierwszym spotkaniem. Przed nami następne spotkania. Będziemy o nich informować. Zapraszam serdecznie do spotkania z nami. Nie trzeba zabierać głosu (choć to mile widziane), można tylko posłuchać i wyrabiać sobie swoje stanowisko.
Pozdrawiam serdecznie.
Krzysztof Rolirad
-------------------------------
Został powołany do życia Ruch Społeczny „SINGNIEWKOWO”
Dnia 04.07.2013 r. w Gniewkowie odbyło się zebranie członków założycieli, na którym zebrani postanowili powołać do życia stowarzyszenie zwykłe pod nazwą Ruch Społeczny „SINGNIEWKOWO”, z siedzibą w Gniewkowie.
Członkowie założyciele w osobach: Agnieszka Szafrańska, Krzysztof Rolirad, Adam Straszyński, uchwalili regulamin stowarzyszenia, określający jego nazwę, cel, teren i środki działania, siedzibę oraz przedstawiciela reprezentującego stowarzyszenie, którym został Adam Straszyński. Stosowne dokumenty, informujące o fakcie powstania stowarzyszenia, zostały wysłane do organu nadzorującego. Mamy nadzieję, że po upływie 30 dni od wysłania zgłoszenia, stowarzyszenie zacznie oficjalnie funkcjonować. Głównym celem Ruchu Społecznego „SINGNIEWKOWO” są działania na rzecz wyboru nowej władzy w Gniewkowie. Wszystkich mieszkańców gminy Gniewkowo, którzy mają dosyć rządów obecnej władzy oraz uważają, że można lepiej działać dla dobra mieszkańców, zapraszamy serdecznie do współpracy.
żródło: www.singniewkowo.pl
Na zdjęciu: współzałożyciele Ruchu Społecznego SINGniewkowo.
Od lewej: p. Adam Straszynski, p. Agnieszka Szafrańska, p. Krzysztof Rolirad
zdjęcie: nadesłane
Ruch Społeczny SIN
Służyć Innym Naprawdę
Wiedzą Państwo doskonale, że od kilku miesięcy ukazuje się portal i biuletyn informacyjny SinGniewkowo.pl. Nie miałem dotąd zbyt wiele wspólnego z tą działalnością. Kilka dni temu pojawił się jednak nowy byt społeczny o nazwie Ruch Społeczny „SINGNIEWKOWO”. Jestem jednym z założycieli tego nowego stowarzyszenia.
Jedno jest pewne: SIN zmienia naszą rzeczywistość lokalną. Jeżeli spojrzymy w jaki sposób niektóre osoby, agresywnie i „płaczliwie” reagują na nazwę SIN, to możemy stwierdzić, że coś jest na rzeczy.
Wielu z nas z ogromnym zdziwieniem przyglądało się temu, jak w prasie lokalnej (z wyjątkiem Gazety Pomorskiej), ukazywały się „jedynie słuszne poglądy”, a z poglądami pana Burmistrza nikt nie podejmował polemiki. Jak to było możliwe? Czy naprawdę pan Burmistrz Roszak nigdy się nie mylił?
SINGNIEWKOWO postanowiło ukazywać, to co moim zdaniem, często chciano „zamieść pod dywan”. Czy to źle? Niech Państwo sami odpowiedzą sobie na to pytanie. Moim zdaniem bardzo dobrze, że SIN zajmuje się trudnymi tematami i nie pozwala ich pomijać. Przykładem niech będą takie tematy, jak zadłużenie gminy, jakość i stan wykonywanych inwestycji, fałszywa propaganda, ustawa śmieciowa, rondo, posiedzenia Rady Miasta i Gminy, itd. Czy mieszkańcy gminy nie mają prawa do rzetelnej informacji?
Sądzę, że właśnie dzięki SINGNIEWKOWO, dotąd „milczące” gazety zaczęły poruszać trudne tematy. Nie miały wyjścia. Moim zdaniem, oczywiście robią to tak, aby nie zaszkodzić panu Burmistrzowi, a nawet zrobić z Niego „bohatera”. Uważam jednak, że to wielki sukces, że choć zaczęto poruszać te tematy.
Dlatego ponownie chcę publicznie zadać Panu burmistrzowi Adamowi Roszakowi kilka pytań:
- jak nasza gmina zamierza sobie poradzić z zadłużeniem? Jeżeli ten problem nie będzie rozwiązywany, to porównanie które zastosowałem, a mianowicie Gniewkowa do miasta Detroit, może się sprawdzić w pełnym wymiarze.
- czy takie traktowanie ludzi, jak potraktowano wolontariusza Adama Straszyńskiego (od tego zaczęła się moja opozycyjna działalność), będzie nadal praktykowane? Czy „Białoruś w Gniewkowie” nadal będzie trwała?
- czy ktoś poniesie odpowiedzialność za kradzież pamiątek historycznych, które w nierozważny sposób zostały „wywalone” do budynku przy basenie na ulicy Parkowej? Czy można w taki sposób traktować darczyńców tych pamiątek? Jeżeli tak, to zwykły mieszkaniec naszej gminy jest traktowany, jak „śmieć” i tutaj znowu nachodzą mi do głowy porównania z różnymi miejscami na świecie. Ale mniejsza o to…
Pan Burmistrz stwierdził także, że powstało towarzystwo „uciemiężonych przez burmistrza’. Zaliczył do tego gremium także moją osobę. Panie Burmistrzu, ja jednak nie czuję się skrzywdzony przez Pana. Ja jedynie postanowiłem nie milczeć, kiedy moim zdaniem krzywdzi Pan inne osoby, a także ich rodziny. Czy tak nie powinien zachować się każdy człowiek?
Czy można patrzeć spokojnie i udawać, że nic złego się nie dzieje, tylko dlatego, że krzywda nie dotyczy mnie, a innej osoby?
Panie burmistrzu Roszak, przyjmuję jednak, że doliczył Pan mnie do „uciemiężonych” dlatego, że dopiero w przyszłości za pomocą swojej „nogi” lub „nogi” jakiegoś „lizusa” lub „przymuszonego”, będzie chciał mi Pan „dokopać”. No cóż… Trochę szkoda, gdyż kiedyś łączyła nas koleżeńska relacja, a ja naprawdę z chęcią znowu u Pana w ogródku, bym wypił herbatę. Piwa już nie mogę, gdyż zabronił mi… lekarz. Układ pokarmowy „do kitu”.
Swoją drogą jesteśmy właśnie w miesiącu sierpniu i każdy wierzący powinien wiedzieć, czemu o tym wspominam właśnie w tym miejscu.
Na koniec chciałem się ustosunkować do „plotek i ploteczek” na temat mojej przynależności partyjnej. Niektórzy twierdzą, że jestem członkiem Partii Demokratycznej, a niektórzy, że PIS. Chcę wyraźnie podkreślić, że jestem bezpartyjny, choć swoje poglądy oczywiście mam. Ale tu nie chodzi o moje poglądy, lecz o dobro naszej społeczności lokalnej.
Zachęcam także do czytania strony www.tmgizg.pl.tl oraz forum Gazety Pomorskiej. Na tych stronach, każdy niezależnie od swoich poglądów może się wypowiadać. Namawiam do tego.
Pozdrawiam serdecznie.
Krzysztof Rolirad
źródło: www.singniewkowo.pl
Choć jedno powinno w naszej gminie się udać.
A mianowicie powinniśmy zrobić
wszystko co możliwe, aby jak najwięcej dzieci
mogło mieć udane dzieciństwo.
To jest ważniejsze niż wymyślane baseny,
amfiteatry, „Góry czarownic”,
światełka na drzewach, itd. itp.
”Moje miejsce zamieszkania”
W dniu 31 marca 2014 roku spotkałem się z panią Katarzyną Morawską i panią Renatą Rutkowską. Obie panie przedstawiły mi, z jakimi na co dzień muszą borykać się problemami.
Pani Katarzyna Morawska wynajęła mieszkanie matce z dwójką dzieci. Pani Katarzyna przyznaje, że mieszkanie miało zostać wyremontowane. Niestety do tego remontu nie mogło dojść, gdyż jedno z sąsiednich mieszkań jest pod zarządem gminy i by musiała być odpowiednia zgoda. Niestety takiej zgody ze strony przedstawiciela gminy nie było.
Pani Katarzynie udało się jednak dojść do porozumienia z lokatorką. W wyniku czego lokatorka zgodziła się wyprowadzić i sama złożyła wypowiedzenie (24 lipiec 2014r.). Lokatorka miała się wyprowadzić do 24 września. Według pani Katarzyny, lokatorka we wrześniu stwierdziła, że ma problem ze znalezieniem mieszkania i poprosiła, aby przedłużyć czas do końca września. Następnie była ponowna prośba, aby przedłużyć termin wypowiedzenia do początku października. Sprawa coraz bardziej się komplikowała, gdyż nowy najemca wraz z rodziną, która miała się wprowadzić na wolne mieszkanie (czyli pani Renata Rutkowska), nie miała już umowy na dawne mieszkanie i także bardzo jej zależało, aby się wprowadzić jak najszybciej na nowe mieszkanie, wynajęte od pani Katarzyny Morawskiej.
Z opinii pań Morawskiej i Rutkowskiej, wynika że w pierwszej połowie października, spotkały się one koło szkoły podstawowej w Gniewkowie, z lokatorką zajmującą stale mieszkanie. Tam właśnie lokatorka poinformowała, że jest ciężko chora i się nie wyprowadzi. Pani Morawska twierdzi, że była w szoku, gdyż wcześniej nie było żadnych problemów w porozumieniu na linii właścicielka mieszkania - lokatorka. Od tego czasu lokatorki na mieszkaniu już nie było, a porozumieć się z nią był kłopot. A czas naglił. Pani Katarzyna Morawska udała się do radcy prawnego w Urzędzie Miasta w Gniewkowie, gdzie usłyszała, że ma udać się do M-GOPS, aby oni płacili za lokatorkę pani Morawskiej. Pani kierownik M-GOPS stwierdziła jednak, że nie jest to możliwe. W sprawę włączył się ojciec pani Morawskiej, który wspierał swoją córkę.
Pracownik socjalny umówił spotkanie pomiędzy ojcem pani Katarzyny Morawskiej, panią Renatą Rutkowską i lokatorką zajmującą mieszkanie. Doszli do porozumienia, że ojciec pani Morawskiej udostępni busa i rzeczy lokatorki zostaną przewiezione we wskazane miejsce. Lokatorce została zaproponowana także pomoc w przeprowadzce. Niestety ponownie nastąpiły problemy w porozumieniu. Ostateczny termin został wyznaczony na 19 października. Dodatkowo do lokatorki zostało wysłane zawiadomienie o tym terminie. W wyniku tego, że termin ponownie nie został dotrzymany, rzeczy lokatorki zostały przewiezione do garażu, który trzeba było opłacić. W wyniku tego siostra lokatorki zgłosiła włamanie. Wcześniej jednak siostra lokatorki pełniła rolę mediatora, kiedy wraz z policją stawiła się u pani Morawskiej. Według pani Morawskiej, siostra lokatorki stwierdziła, że weźmie siostrę wraz z dziećmi do siebie. Siostra lokatorki poprosiła także o to, aby dać jeszcze dwa tygodnie czasu lub znaleźć miejsce na rzeczy lokatorki. Pani Katarzyna Morawska stwierdziła wtedy, że już następny najemca (p. Renata Rutkowska) czeka na to mieszkanie, więc jedynie może się zgodzić na to, aby wynająć na te dwa tygodnie garaż na rzeczy lokatorki. Garaż nadal jest opłacany przez rodzinę pani Morawskiej, gdyż rzeczy nie zostały stamtąd wzięte.
Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia. Nastąpiło odwołanie ze strony mamy lokatorki. Sprawa jest w toku.
Należy tutaj dodać, że pani Katarzyna Morawska jest matką dziecka chorującego przewlekle. Nowa lokatorka pani Renata Rutkowska ma dwójkę dzieci, w tym jedno przewlekle chore oraz czeka od siedmiu lat na mieszkanie socjalne. Tym bardziej mieszkanie wynajęte u pani Morawskiej, jest dla tej rodziny „na miarę złota”.
Życzę jednak zarówno naszym aktualnym Radnym, jak i tym przyszłym, aby nie okazało się, że jedyną osobą, której pomogli pod względem socjalnym, jest… osoba pana burmistrza Roszaka. Z tego co wiem, to właśnie pan burmistrz Roszak, otrzymał podwyżkę swojego już niemałego wynagrodzenia, gdyż większość Radnych zagłosowała za podwyższeniem Jego wypłaty. I to w sytuacji, kiedy nasza gmina „tonie” w długach.
W artykułach moich, nie jestem w stanie stwierdzić, kto mówi prawdę. Mimo, że wymagam oświadczeń o zgodności z prawdą i dokumentów. Mogę stwierdzić jednak, że te rodziny zasługują na pomoc.
Szczególnie dzieci, które przecież niczemu nie są winne. Dlatego obserwując gospodarkę socjalną w naszej gminie, szczególnie jeżeli chodzi o mieszkania socjalne, nie mogę na jej temat wypowiedzieć się pozytywnie.
Zdaję sobie sprawę, że nasza gmina (podobnie, jak inne), nie rozwiąże tego problemu w stu procentach. Nie można jednak dopuszczać do tego, aby pierwszeństwo do takich lokali, miały osoby z problemem nadużywania alkoholu czy hazardu, a dopiero w następnej kolejności były rodziny z dziećmi. To są oczywiście tylko moje obserwacje i nie odnoszą się one do wszystkich przypadków. Powtarzam raz jeszcze. Osoby z uzależnieniami, powinny najpierw otrzymać zupełnie inną pomoc. Tak samo nie zgodzę się nigdy z taką sytuacją, że najpierw trzeba pomóc tym osobą, które nawet nie starały się płacić za dawne mieszkania, a dopiero potem tym rodzinom, które mimo problemów, robiły wszystko co możliwe, aby opłacić wynajęte mieszkanie.
Logika, że ten co opłaca swoje mieszkanie, nie zasługuje na mieszkanie socjalne, gdyż przecież ma pieniądze, jest… błędną logiką.
Niektóre rodziny opowiadały mi, że nawet nie mogą doprosić się, aby je wpisać na listę oczekujących, lub czekają wiele lat na mieszkanie socjalne.
Jak Państwo wiedzą, jestem pomysłodawcą akcji społecznej „Po sąsiedzku”. Cieszę się, że tak wiele osób interesuje się tą akcją i pozytywnie się o niej wypowiada. Ja mam jednak mały niesmak z tego powodu, gdyż zawsze uważałem za najpiękniejszy sposób działania społecznego to taki, który jest prowadzony bez rozgłosu.
Akcja „Po sąsiedzku”, jednak w kilku procentach jest akcją o charakterze promocyjnym i medialnym. Dlatego w tym miejscu zapewniam, że:
- pomagając danej osobie, czy rodzinie nie mamy zamiaru rozstrzygać, kto ma rację a kto nie,
- kto prosi nas o pomoc, musi się postarać udowodnić, że mówi prawdę. W tym celu wymagam przedstawienia dokumentacji oraz podpisania przedstawionej wersji wydarzeń,
- w odróżnieniu od innych niektórych gniewkowskich mediów, wysyłam bardzo często przedstawioną przez jedną stronę wersję wydarzeń, na adresy internetowe osób, których te wypowiedzi dotyczą. Niestety poza wyjątkami, brak odzewu z drugiej strony.
- nam naprawdę chodzi o pomoc tym ludziom, którzy popadli (często nie z własnej winy) w przeróżne kłopoty, a nie mogą liczyć na pomoc p. Burmistrza. Najbardziej żal mi dzieci z tych rodzin, które naprawdę nic złego nie zrobiły i należy im się wsparcie.
Dlatego od teraz, jeżeli ktoś poprosi mnie o nagłośnienie danej sprawy, to będę to robił w formie prośby do pana burmistrza Roszaka.
Osoby uzależnione, unikające pracy, nieodpowiedzialne i niezaradne społecznie powinny najpierw dostać pomoc specjalistyczną, a następnie dopiero materialną gminy. Ja niestety jednak zauważyłem, że bywa u nas niekiedy na opak.
CIEPŁO OGNISKA DOMOWEGO-ONKOLOGIA-WYRZUCENIE NA BRUK
Pani Karolina Durzyńska z dwójką dzieci w wieku około 3 i 6 lat, wynajęła mieszkanie w Gniewkowie, od prywatnej osoby. Stało się to 1 maja 2013 roku. Warunki mieszkaniowe były trudne ( poddasze ). Umowa została podpisana na rok (zameldowanie tak samo). Właścicielka mieszkania zapewniała, że zostanie przeprowadzony remont. Pod koniec lipca 2013 r. okazało się że właścicielka nie zrobi jednak obiecanego remontu. Około 2 miesięcy później Pani Karolina została poinformowana, że mieszkanie, które wynajmuje zostanie sprzedane. Rodzinie nie pozostało nic innego jak szukać nowego mieszkania. W między czasie Pani Karolina dowiedziała się, że ma raka. Rodzina Pani Karoliny nie jest zamożna, dlatego nie łatwo było znaleźć nowe mieszkanie do wynajęcia. W dodatku bohaterka tego artykułu musiała udać się na odział Onkologii do Bydgoszczy, w celu przeprowadzenia operacji.
Kiedy Pani Karolina była w szpitalu dostała informację, że wyłamano w mieszkaniu zamki i wywieziono rzeczy do garażu. Co gorsze nie poinformowano nawet, gdzie ten garaż się znajduje. Rodzina zgłosiła sprawę na Policję a do Prokuratury zostało wysłane zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Prokuratura odmówiła rozpoczęcia postępowania bez uzasadnienia. Zostało złożone odwołanie do Prokuratury.
Po tych działaniach zadzwonił do Pani Karoliny właściciel mieszkania. Zawiadomił ją, że wynajął nowy garaż i tam właśnie przeniósł rzeczy. Pani Karolina poinformowała, że po wyjściu ze szpitala stawi się po swoje rzeczy.
W celu wspomożenia swojej córki włączyła się w tą sprawę Pani Renata, matka Pani Karoliny.
Udała się do burmistrza Gniewkowa Pana Roszaka, aby przedstawić sytuację rodziny. Pan burmistrz poprosił Panią Renatę o opisanie sytuacji i zapewnił, że się tym zajmie. Pani Renata wysłała do Urzędu informację o sytuacji rodziny. Po kilku dniach udała się ponownie do Pana burmistrza Roszaka. Pan burmistrz poinformował Panią Renatę, że z powodu innych obowiązków dzisiaj jej nie przyjmie.
Zanim Pani Karolina poszła do szpitala, to w październiku 2013 r. w Urzędzie Miejskim w Gniewkowie, złożyła podanie o przydział mieszkania. Jak twierdzą przedstawiciele rodziny, do dzisiaj brak odpowiedzi.
Teraz Pani Karolina Durzyńska z jednym ze swoich dzieci mieszka w malutkim mieszkaniu w Toruniu ze swoją matką i ojcem.. Drugie jej dziecko mieszka z siostrą Pani Karoliny w Gniewkowie, gdzie uczęszcza do miejscowej szkoły podstawowej. Pani Renata, matka Pani Karoliny a zarazem babcia dzieci ma raka płuc.
Jako przedstawiciele projektu „Po sąsiedzku” postanowiliśmy w imieniu rodziny, złożyć również Prośbę do Pana burmistrza Roszaka, o ponowne rozpatrzenie tej trudnej, ciężkiej i wymagającej natychmiastowej interwencji sytuacji.
Krzysztof Rolirad
/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/I/
Z „KSIĘSTWA GNIEWKOWSKIEGO” DO… PREZYDENTA POLSKI.
Jak wielu z Państwa wie, od pewnego czasu prowadzimy akcję społeczną pod tytułem „Po sąsiedzku”.
Zgłaszają się do nas różne osoby, które nie mogą sobie poradzić w naszej lokalnej rzeczywistości. Są to między innymi przedsiębiorcy, którzy chcą tworzyć nowe miejsca pracy, jednak na ich drodze pojawiają się różne bezsensowne przeszkody ze strony naszej Władzy.
Zgłaszają się także osoby, które miały szczerą nadzieję, że można liczyć na wsparcie pana Burmistrza, kiedy w życiu zaistniały różne niezawinione sytuacje losowe. Niestety się rozczarowały. Niektóre osoby odpuszczają w takich momentach i starają się same jakoś radzić, nie licząc już na pomoc ze strony władzy samorządowej. Inne jednak nie chcą pogodzić się z taką postawą lokalnej władzy. Dlatego szukają ratunku nawet u… pana Prezydenta Polski.
Ale po kolei:
Na początku przedstawię Państwu, o co prosiła władzę samorządową pani Justyna wraz z rodziną.
Rodzina ta od wielu lat stara się o wpisanie jej na listę rodzin, przewidzianych do przydzielenia mieszkania z zasobów gminy. Warty tutaj zaznaczenia jest fakt, że tej rodzinie nie chodziło nawet o to, aby przydzielono im od razu mieszkanie, ale tylko o to, aby znaleźć się na liście oczekujących. „Walka” rodziny trwa już od wielu lat, a sytuacja stale się pogarsza. Matka, która sama wychowuje pięcioro dzieci w wieku od 3 do 12 lat, mieszka w wynajętym zawilgoconym mieszkaniu. Piec jest przepalony. Rodzina nie posiada środka lokomocji, a mieszka daleko od centrum naszej gminy. Nawet dojazd do lekarza jest utrudniony, droga nie jest oświetlona i często nie odśnieżana. Umowa z właścicielem kończy się właśnie w tym miesiącu i nie wiadomo co będzie dalej. Problemem jest także to, że najmłodsze dziecko ma astmę.
Teraz spróbujmy przeanalizować, co się działo w tej sprawie przez ostatnie kilka lat.
Na początku rodzina dostała informację z Urzędu Miasta, że nie ma obecnie wolnych mieszkań, jednak wniosek rodziny będzie ponownie rozpatrywany.
W 2008r. rodzina została poinformowana, że zostanie ujęta na liście osób przewidzianych do przydzielenia mieszkania. Problem jednak w tym, że według pani Justyny Mirus, rodzina do dzisiaj nie została na żadnej liście ujęta.
Teraz pozwolę sobie właśnie na przedstawienie Państwu treści listu, który pani Justyna Mirus wysłała do Prezydenta Polski:
„Piszę i błagam o pomoc wszędzie, mam nadzieję, że ktoś pomoże, chociaż napisze, doradzi gdzie mam szukać pomocy
WITAM. NIE WIEM OD CZEGO MAM ZACZĄĆ. NIGDY NIE PROSIŁAM NIKOGO O POMOC, ALE JESTEM W TAK CIĘŻKIEJ SYTUACJI. BARDZO BOJĘ SIĘ, ŻE ZABIORĄ MI MOJE KOCHANE DZIECI, A TO DLA NICH TYLKO ŻYJĘ I WALCZĘ O PRZETRWANIE. GDYBY NIE ONE JUŻ DAWNO ODEBRAŁA BYM SOBIE ŻYCIE PRZEZ PIEKŁO, KTÓRE MI ZGOTOWAŁ MÓJ OBECNIE JESZCZE MĄŻ . NIE WIEM OD CZEGO ZACZĄĆ, CO NAPISAĆ ŻEBY MI W KOŃCU KTOŚ POMÓGŁ. NA MOPS(OPIEKĘ) I BURMISTRZA LICZYĆ NIE MOGĘ. NIE MAM JUŻ SIŁY. PRZEŻYWAM DRAMAT. NIE WIEM CO ZROBIĘ, JAK ZABIORĄ MI DZIECI. MAM 5 WSPANIAŁYCH DZIECI. PRZEZ MĘŻA (…) JESTEM W CIĘŻKIEJ SYTUACJI FINANSOWEJ , POSTARAM SIĘ W SKRÓCIE OPISAĆ MOJĄ SYTUACJĘ. OD OKOŁO 2 LAT (…) PRZEŻYWAŁAM HORROR W DOMU (…), UKRYWAŁAM TO PRZED RODZINĄ, BO BARDZO SIĘ TEGO WSTYDZIŁAM, DO CZASU KIEDY MÓJ MĄŻ NIE POWYBIJAŁ OKIEN. MOJA SIOSTRA WTEDY MNIE NA MÓWIŁA ŻEBYM W KOŃCU PRZESTAŁA SIĘ BAĆ I ZGŁOSIŁA TO NA POLICJĘ, ONA MI POMOŻE I TAK TEŻ ZROBIŁAM. OD MARCA MAM ZAŁOŻONĄ NIEBIESKĄ KARTĘ. MĄŻ OD 1,5 ROKU NIE DAWAŁ NAM NA ŻYCIE. NIE INTERESOWAŁY GO DZIECI. POMAGAŁA MI RODZINA. WYSTĄPIŁAM DO SĄDU O ALIMENTY. SĄD MI JE PRZYZNAŁ. SPRAWA JEST U KOMORNIKA , GDY W LIPCU ZACZELI NAJEŻDAĆ NAS KOMORNICY ZA DŁUGI MĘŻA. ON UCIEKŁ DO NIEMIEC I TAM SIĘ UKRYWA. WNIOSŁAM POZEW O ROZWÓD. SPRAWA BĘDZIE W PAŹDZIERNIKU. OBECNIE ZOSTAŁAM BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA. OPIEKA WSTRZYMAŁA MI JEDYNE MOJE ŻRÓDŁO DOCHODU, KTÓRYM BYŁ ZASIŁEK RODZINNY 925ZŁ. WSTRZYMALI PONIEWAŻ DO CZASU ROZWODU POTRZEBNE MI JEST ZAŚWIADCZENIA O DOCHODACH MĘŻA, KTÓREGO NIE MAM. ZABRANO MI TEŻ ŚWIADCZENIE PIELĘGNACYJNE 150ZŁ, KTÓRE MIAŁAM NA LEKI MOJEJ NAJMŁODSZEJ CÓRKI. MĄŻ ZOSTAWIŁ MNIE Z DŁUGAMI. PRZEZ 2 MIESIĄCE BYŁAM Z DZIEĆMI U RODZICÓW. W TYM CZASIE MĄŻ NIE PŁACIŁ ZA BIEŻĄCE RACHUNKI. PANI Z OPIEKI OBIECAŁA, ŻE POMOGĄ MI FINANSOWO DO CZASU KIEDY PRZYWRÓCĄ MI RODZINNE. PRZEDSTAWIŁAM MOJE RACHUNKI PRĄD 450 ZŁ WODA 130 I PZU DZIECI W SZKOLE+ KSIĄŻKI 245 ZŁ. OPIEKA DZIŚ MAJĄC TE RACHUNKI WYPŁACIŁA MI 1086,44 GROSZY ZAZNACZAJĄC ŻE W TYM JEST 200ZŁ NA DOJAZDY NA PRAWOJAZDY, CZYLI PO OPŁACIE RACHUNKÓW NA ZYCIE ZOSTAJE NAM 61,44. JAK MAM Z TEGO UTRZYMAĆ 5 DZIECI. JA MOGĘ NIE JEŚĆ ALE MOJE DZIECI NIE MOGĄ GŁODOWAĆ. PROSZĘ JESTEM TAK ZROZPACZONA, POMÓŻCIE MI PROSZĘ. NIE ODDAM MOICH DZIECI NIGDY, ZA BARDZO JE KOCHAM, PRĘDZEJ UMRĘ NIŻ ONE PÓJDĄ DO DOMU DZIECKA. NA PRAWDE NIE WIEM CO JA MAM POCZĄĆ (…) BRAK MI JUŻ SIŁ NA TO CO SIĘ DZIEJE. MÓJ OBECNIE JESZCZE MĄŻ WRÓCIŁ Z ZAGRANICY NA SPRAWĘ ROZWODOWĄ I SZANTAŻUJE MNIE, ŻE JEŚLI WYCOFAM WSZYSTKIE ZAŁOŻONE NA NIEGO SPRAWY TO DA MI RODZINNE. JEŚLI NIE, TO POŻAŁUJĘ. DZIŚ BYŁ W OPIECE SPOŁECZNEJ I ZŁOŻYŁ PISMO, ŻE CHCE POBIERAĆ ZAGRANICĄ RODZINNE NA DZIECI. OPIEKĘ NIE INTERESUJE TO, ŻE ON OD PÓŁTORA ROKU NIE DAŁ MI ZŁOTÓWKI NA 5 NASZYCH DZIECI. NIE WIEM CO JA MAM ROBIĆ, BRAK MI JUŻ SIŁ, W OPIECE SPOŁECZNEJ ZNAJĄ MOJA SYTUACJĘ I FAKT IŻ ON JEST ALKOHOLIKIEM A I TAK PRZYSTAŁA NA TO I KAŻĄ MI PODPISAĆ DOKUMENTY, ABY ON MÓGŁ ZAGRANICĄ ODBIERAĆ RODZINNE. NIE INTERESUJE ICH TO, ŻE JA Z 5 DZIECI NIE BĘDĘ MIAŁA ZA CO ŻYĆ, BO TO RODZINNE TO MOJE JEDYNE ŻRÓDŁO DOCHODU. BŁAGAM POMÓŻCIE MI, BO SAMA NIE DAM RADY. WSZYSTKO JEST PRZECIW MNIE I MOIM DZIECIOM A TO ON NAS SKRZYWDZIŁ I ZOSTAWIŁ Z DŁUGAMI I BEZ ŚRODKÓW DOŻYCIA . CZY JEST TAKIE PRAWO, ŻEBY MI MATCE 5 DZIECIOM ZABRANO A DANO OJCU. NIE WIEM CO MAM JUŻ MYŚKLEĆ O TYM NASZYM POLSKIM PRAWIE, KTÓRE JAK WIDAĆ STOI ZA ALKOHOLIKAMI A NIE MATKĄ 5 DZIECI. PROSZĘ O KONTAKT I POMOC BO NA OPIEKĘ LICZYĆ NIE MOGĘ.”
A teraz przedstawiam odpowiedź z kancelarii Prezydenta, która nadeszła na powyżej zaprezentowany list:
„Pani Justyna Mirus
Szanowna Pani
Potwierdzając wpływ Pani listu nadesłanego w dniu 7.10.2013 r. na prezydencką skrzynkę poczty elektronicznej, uprzejmie informujemy, że z uwagą zapoznaliśmy się z jego treścią. Rozumiemy Pani trudną sytuację, jednakże z wielką przykrością zmuszeni jesteśmy poinformować, że mimo całej życzliwości i chęci służenia wsparciem nie mamy możliwości udzielenia bezpośredniej pomocy w rozwiązaniu przedstawionych problemów. Nadesłany przez Panią list przekazaliśmy do Burmistrza Miasta i Gminy Gniewkowo z prośbą o ponowne wnikliwe rozpatrzenie opisanych problemów i udzielenie stosownych wyjaśnień dotyczących zasad przyznawania świadczeń rodzinnych (także w przypadku pobytu jednego z rodziców za granicą) oraz rozważenie możliwości przyjścia z wszechstronną pomocą.
Jednocześnie pragniemy wyjaśnić, że kompetencje i zakres działania Prezydenta RP są ściśle określone przepisami Konstytucji i ustaw. Prezydent RP i Jego Kancelaria nie ingerują zatem w sprawy zastrzeżone do wyłącznej właściwości organów i instytucji, które mają ustawowo zagwarantowaną samodzielność. Nie wynika to z lekceważenia ludzkich problemów, ale z konieczności przestrzegania zasad podziału kompetencji i obowiązującego prawa.
Ponadto nadmieniamy, że pomocy w różnych formach – m.in. poradnictwa w trudnych sytuacjach życiowych, także związanych z problemami wynikającymi z uzależnień – udzielają również organizacje pozarządowe. Stosowne informacje i ewentualnie adresy organizacji można uzyskać w Stowarzyszeniu KLON-JAWOR – ul. Szpitalna 5, 00-031 Warszawa; tel. 22 828 91 28.
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
ul. Wiejska 10, 00-902 Warszawa
tel. +48 22 695 26 56, fax +48 22 695 22 38
Rodzina nadal nie rezygnuje i mimo wszelkich przeciwności, stara się o mieszkanie.
To jednak nie wszystko. Rodzina miała kolejną prośbę(wydawałoby się, że prostą do zrealizowania). Niestety nie dla naszych władz lokalnych.
Chodziło tylko o to, aby autobus szkolny zabierający dzieci do szkoły, zatrzymywał się bliżej domu rodzinnego. Autobus szkolny i tak przejeżdża niedaleko domu pani Justyny i by nie musiał zjeżdżać ze swojej trasy, aby zabrać dzieci. I w tym przypadku nie udało się nic pozytywnego załatwić, a nawet doszło do absurdów. Tym razem „sprawy w swoje ręce” wziął pan Błażej Lipinski – ojciec pani Justyny. Najpierw okazało się, że autobus szkolny nie może się zatrzymywać bliżej domu pani Justyny Mirus. Następnie pan Błażej wraz z innymi mieszkańcami zauważyli, że w podobnym przypadku, jednak autobus zatrzymuje się w niedozwolonym miejscu i zabiera dzieci do szkoły.
Różnica jednak polegała na tym, że tam mieszka jeden z… lokalnych radnych. I zaczęło się… Pan Błażej udowodnił, że tak się dzieje, osoba odpowiedzialna za przewóz dzieci to potwierdziła i wysłała… swojego przedstawiciela w dniu 4 grudnia 2013r., który stwierdził, że tego dnia autobus nie zatrzymał się obok domu pana Radnego. I co się dzieje dalej? O tym informuje właśnie rodzina Lipinskich. Jak się dowiedziałem od pana Błażeja… koło domu pana Radnego stanął znak, który już zezwala legalnie autobusowi zatrzymywać się w tamtym miejscu. Może trudno uwierzyć, że to nie jest jakaś „czarna komedia”. Wniosek jest prosty: koło domu matki z pięciorgiem dzieci autobus nie może się zatrzymać, a koło domu pana Radnego jak najbardziej tak.
Dlatego właśnie przedstawiciele projektu społecznego „Po sąsiedzku”, w którym w tej właśnie konkretnej sytuacji wspomagał mnie pan Adam Straszyński oraz pan Sławomir Bożko, postanowiły wspomóc wyżej wymienioną rodzinę, w ich pozytywnych działaniach na rzecz polepszenia swojej sytuacji.
Już od dłuższego czasu dochodzą do mnie informacje, jak to lokalna władza na czele z panem Burmistrzem Roszakiem, nie wspomaga w trudnych sytuacjach mieszkańców naszej gminy. Nie mogę pojąć zasad przyznawania mieszkań socjalnych. Z moich informacji wynika, że mieszkanie takie otrzymuje na przykład rodzina, która ma tylko jedno dziecko i to już prawie dorosłe, a nie otrzymuje matka samotnie wychowująca kilkoro dzieci. Mieszkanie socjalne otrzymują rodziny, które zadłużyły swoje poprzednie miejsca zamieszkania, a nie otrzymuje rodzina, która mimo trudnej sytuacji regularnie opłaca mieszkanie wynajęte. W końcu mieszkanie socjalne otrzymują osoby uzależnione i unikające pracy, a nie otrzymuje matka, która mieszka w zawilgoconym mieszkaniu z małym dzieckiem chorym na astmę.
I jeszcze jedna sprawa.
Przedstawiciele akcji „Po sąsiedzku”, spróbują zasięgnąć informacji na jakiej podstawie jednym osobom umarza się cały podatek od nieruchomości, a innym tylko za jeden kwartał, mimo że jest to np. osoba po bardzo poważnych operacjach, które uniemożliwiły jej pracę przez dłuższy czas.
Uważam, że pan burmistrz Roszak, albo nie chce, albo nie umie wczuć się w prawdziwe problemy mieszkańców naszej gminy. Niekiedy wydaje mi się, że ważniejsze dla naszego Burmistrza są jakieś „Góry Czarownic”, cokół niemieckiego Cesarza, propaganda wokół amfiteatru na 1200 osób a także światełka świąteczne na drzewach w Gniewkowie… niż drugi człowiek.
Będziemy chcieli nadal dochodzić prawdy. Wyżej wymieniony artykuł prześlemy także panu burmistrzowi Roszakowi. Może w końcu pan Burmistrz odważy się powiedzieć coś więcej, niż zdanie, które o nas wypowiada, a mianowicie „Nie będę dowartościowywał tych ludzi”.